niedziela, 31 maja 2015

Rozdz.15


Niall
Siedziałem w sali szpitalnej przy łóżku Emmy. Trzymałem ją za dłoń. Rodzice jej mają za nie długo przyjechać. Nagle mama szepneła mi do ucha :
- Niall...Emma to zajebista dziewczyna. Kocham ją, jak własną córkę. Tylko czy chcesz cierpieć przez nią gdy umrze z choroby?
- Mamo..Daj mi spokój. Kocham ją i nie mam zamiaru jej zostawić. Nawet gdy nie mogłaby normalnie funkcjonować. Idź już. Odpocznij.
- Nie przyjmij moich słów do siebie. Nic złego nie miałam na myśli.  Martwię się.- i poszła
Może i nie miała, ale i tak zabolały. 

Tańczyłem sobie z Kelly i rozmawialiśmy. Emma, akurat siedziała chwilę i rozmawiała z Liam'em. Potem dołączyła Caroline. Liam ją zaprosił do tańca, a ta się ucieszyła ogromnie. Poszli sobie, a Emma wzieła szklankę wody i nagle zemdlała.. Od razu pobiegłem na pomoc. W okół nas zrobiło się zbiegowisko..Harry zadzwonił po pogotowie i wkrótce zabrali ją na noszach. Nawet Kelly była przerażona.

To wspomnienie przeleciało mi przez głowę. Czemu musiało ją to spotkać?! Harry tu siedział bardzo długo. Prawie cały czas, ale przyjechała Caroline i zabrała loczka. Nagle otworzyły się drzwi. Był to lekarz.
- Kim pan jest dla pacjentki?
- Mężem.
- Wow! W takim wieku?! Gratuluje, ile już jesteście małżeństwem?
- Dwa dni.
- Dwa dni...To są wyniki  McCherry Horan..Tak?
- Tak.
- Trochę się polepszyły. Jestem z tego powodu szczęśliwy, bo się bałem o nią..Jest to młoda dziewczyna. Powinna się teraz cieszyć z życia, a nie...Trzeba się postarać, aby ten każdy moment.życia  był szczęśliwy. Ostrzegam pana. Jeśli zajdzie ona w ciąże, jej stan może się znacznie pogorszyć. Tym bardziej gdyby chciała, aby dziecko przeżyło. Możliwe, że poród przeżyje, ale potem przy jakiejkolwiek operacjii może umrzeć nam na stole operacyjnym. Dlatego proszę używać prezerwatyw, a dla małżonki wypiszę odpowiednie tabletki antykoncepcyjne.
- Dobrze. Coś jeszcze?
- Tak. Miłego miesiącu miodowego..O ile będzie miało miejsce. -ściszył głos - O ile będzie miało miejsce?!?! Ale fajnie pan umie pocieszać bliskich.-warknąłem
Nic mi nie odpowiedział i wyszedł.  Po pięciu minutach przyszli jej rodzice. Zamieniłem z nimi kilka zdań i ruszyłem do wyjścia. Kilka dziewczyn za mną spoglądały i się głupio uśmiechały. W końcu jedna do mnie podeszła.
- Hey, jestem Emma. A ty?
- Emma? Jak miło. Moja żona właśnie się tak nazywa.-warknąłem 
Ta zrobiła się czerwona, a te z tyłu zaczeły się śmiać. Ominąłem ją i poszedłem do auta. Kiedy wsiadłem do niego dostałem sms-a od Liam'a:

Od.Liam.:
Co chciałbyś na obiad? Jestem w sklepie.

Do.Liam.:
Obojętnie. Nie jestem głodny.

Od.Liam.:
  Nie jesteś głodny?! Boże co z Emmą, bo przecież ty nigdy nie miałeś apetytu! O.o  :/

Do.Liam.:
Pogadamy o tym w domu. Będę za dziesięć minut.

Odpaliłem gaz i pojechałem...

***
Liam'a jeszcze nie było.  Włączyłem telewizor. Tak sobie skakałem przez programy i nagle trafiłem na jakiś polski program muzyczny. Emma ma rodzinę w polsce. Może się nauczę czegoś po polsku? Ale bym ją pozytywnie zaskoczył. Nagle zabrzmiała piękna piosenka. Nic z tego nie rozumiałem, ale ta piosenka mnie strasznie zachwyciła. Jedna po drugiej.  Każda miała w sobie to coś. Najbardziej utkwiły mi w pamięci: Magda-Nigdy więcej oraz  TABB & Sound'n'Grace - Dach.. Z ciekawości o czym oni śpiewają wpisałem je w internet. Teksty dwóch były cudowne. Wybrałem jednak Dach. Jest ona weselsza niż ta druga. Sięgnąłem po gitarę i zacząłem naukę.  Wtedy wpadł Liam z zakupami do środka. Zignorowałem go na początku. Chodził koło mnie i machał ręką przed oczami.
- Niall!!!-krzyknął wściekły
- Co?!?!?!
- Gówno!!!
- Masz na mordzie!
- Niall do cholery!!! Co się dzieje z Emmą?! Gadam do ciebie od kilka minut, a ty nic!!!!!!
Zatrzasnął klapkę od laptopa i zabrał mi gitarę.
- Co z Emmą?! Emma jeszcze się nie obudziła!!! Do tego lekarz, który ją prowadzi jest tak wkurzający!!!! Oddaj mi tą gitarę!-zabrałem ją z powrotem
Wróciłem do gry. Liam patrzył na mnie ze współczuciem. Nienawidzę go za to. Jest moim przyjacielem, ale czasem to mam go dosyć. Dzisiaj był taki dzień. Chce to wszystko przemilczeć.  Niechętny do wszystkiego wstałem. Zabrałem laptop, gitarę i poszedłem do pokoju.  Zamknąłem drzwi i usiadłem na ziemii. Włączyłem komputer i powróciłem do nauki piosenki.

O północy wejdźmy na dach
Żeby patrzeć w oczy gwiazd
Przecież nikt nie zobaczy
Jak nadzy szukamy ich nazw
O północy wejdźmy na dach
By pod gołym niebem spać
I niech każdy to widzi
Co znaczy szczęśliwym być tak.....

Nie mogłem wytrzymać,  dlatego chwyciłem gitarę i ją rozwaliłem.. Na szczęście mamy jeszcze dwie, w razie czegoś. Zawsze, jak się upijemy to coś zepsujemy, więc....Łzy poleciały ciurkiem po moich policzkach.. Słowa lekarza ciągle słyszałem w głowie. Odbijały się za każdym razem. O ile będzie miało miejsce...To zdanie niszczyło mnie psychicznie. Wtedy usłyszałem natarczywe pukanie do drzwi.  Po chwili wpadli chłopacy z Caroline. Caroline od razu do mnie podbiegła i z całej siły przytuliła.
- Niall..Wiem, że ci ciężko. Musimy wszyscy być dobrej myśli. Musimy.
Odsunąłem się od niej. Ledwo widziałem zarysy jej twarzy. Oczy miałem tak strasznie załzawione. Nagle usłyszałem dźwięk mojego telefonu.
- Tak?
- 'Niall możesz przyjechać?'- usłyszałem zapłakany głos teściowej
- Jasne mamo. Co z Emmą?
- 'Niall...Ona..Ona..-rozpłakała się- Wiesz, w jakim ona jest stanie..Lekarz chce z tobą, jak najszybciej pogadać.'
- Dobrze. Już jadę...
Rozłączyła się. Wstałem i chwyciłem torbę na laptopa. Wrzuciłem go tam razem z ładowarką. Pobiegłem do innego pomieszczenia i zabrałem gitarę. Nauczyłem się całego refrenu, więc to już coś. Chwyciłem to wszystko i poszedłem do auta....

***
  Poszedłem do gabinetu lekarza. Rzeczy zostawiłem na sali. Siedział on przy biurku i z niepokojem przewracał papiery.
- Chciał pan ze mną pogadać?
- Tak.
- O co chodzi?
- Uprawialiście sex przed ślubem?
Usiadłem na krześle.
- Jest w ciąży?!
- Była....
- Była?! Usuneliście jej dziecko?!
- Nie. Ona poroniła....Dlatego jest tak osłabiona.
- Yhmm...Mogę już iść? Teściowa chciała już jechać do domu...
- Tak.
Wstałem i powędrowałem do sali. Pożegnałem się z jej matką. Gdy ona,poszła wyciągnąłem gitarę i zacząłem grać......

O północy wejdźmy na dach
Żeby patrzeć w oczy gwiazd
Przecież nikt nie zobaczy
Jak nadzy szukamy ich nazw
O północy wejdźmy na dach
By pod gołym niebem spać
I niech każdy to widzi
Co znaczy szczęśliwym być tak.....

Nagle Emma poruszyła palcami i sykneła pewnie z bólu.
- Kiedy nauczyłeś się czegoś po polsku?- spytała słabym głosem
- Emma!!!!- odrzuciłem gitarę i zbliżyłem się do niej- Jak się czujesz?
- Boli mnie brzuch, ale to nic. Gdzie jestem?
- W szpitalu....Zemdlałaś.

2 komentarze:

  1. Początek, taki smutny..... Kolejne wersy niczym nie różniące się od wstępu.... wręcz gorzej, prawie żałoba..... Nie miło, nie fajnie, tragicznie..... Lekarz, wydaję mi się na bardzo oschłą osobę. Powinien pocieszyć, powiedzieć kilka miłych słów, a on z takim sarkastycznym tekstem wyjechał. No i to dziecko..... Ona była w ciąży?! Dlaczego wszystko spieprzyło się na samym początku?! Jeszcze jakby było mało to czytałam ten rozdział słuchając ich piosenki Moments,a w końcu to piosenka o chłopaku, któremu zmarła dziewczyna i on nie może się z tym pogodzić... :/ Więc nastrój pierwsza klasa. Siedzę i ryczę :`( Weny i czekam, aż wszystko się ułoży i będzie normalnie jak powinno być. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moments....Ale sobie nastrój załatwiłaś! Już leć słuchać czegoś weselszego!

      Usuń