poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Horror×××(rozdz.14)

* +18  w dzisiejszym rozdziale pojawi się "trochę dużo" przemocy, więc czytacie na własną odpowiedzialność* 



- Mała sprzeczka o byle gówno.-posłał mi sztuczny uśmiech
- Skoro była o byle gówno, jak powiedziałeś...To możesz powiedzieć. Mów, inaczej na serio czeka ciebie kastracja.-warknełam
- No, bo wpadłem na taki pomysł..A Liam nie chce ciebie i dziewczyn narażać.
- Jaki?! Kurwa, jak macie pomysły co zrobić to mówcie wszystkim, a nie!!!
Reszta od razu zjawiła się  obok. Wbiłam nóż w stół, koło ręki Zayn'a. Założyłam ręce i usiadłam.
- Mów jaki pomysł, bo na serio się wam coś stanie.-warkneła Mia
Wszyscy usiedli.
- Dobrze.-mruknął- Wpadłem na pomysł, abyście dziewczyny w nocy włamały się do środka i otworzyły nam drzwi.
- Co dalej?-spytała Mia
- Elizabeth podobno jest tak, jakby jego uległą. Prawda?
- Można tak powiedzieć.-warknełam
- Damy jej za dużą dawkę narkotyków, którą mu wstrzyknie. Będzie to wyglądało tak, że sam przedawkował. My się zajmiemy resztą jego ludzi-wskazał na chłopaków- , a wy pomożecie w ucieczce dziewczyn.-.Malik założył ręcę
- To nawet może się udać.-rzekł Louis
- Dobra, ale potrzebujemy "plan B".-dodał Harry- Co, jeśli Elizabeth się nie uda lub się nie uda włamać?
- Również byśmy mogli dać porwać dziewczyny i one w nocy by nam otworzyły.-mruknął Niall
- Może być, ale jak on mnie zobaczy to możliwe, że was już nigdy nie zobaczę.-zaczełam bawić się nożem- A po drugie to dziewczyny muszą się zgodzić..
- No dobra..Zgadzam się.Ale akcja musi być tej nocy.-mrukneła Sophia
- Też się zgadzam.-oznajmiła Mia
- Na pewno?-spytał Liam- Nie pogodzę się jeśli wam się coś stanie.
- Liam..Damy radę.-posłałam mu smutny uśmiech- Wezmę nóóóż....-przechyliłam głowę
- To co z tego? Nóż nie zawsze pomoże.-warknął opierając się o ścianę
Rzuciłam nożem w ścianę. Trafiłam koło głowy Liam'a. Ten spojrzał na mnie z przerażeniem.
- Coś powiedziałeś?-zaśmiałam się- Kiedyś zrobiłyśmy tak pożądną ucieczkę, by się nam udało uciec, ale Victoria potkneła się o gałąź i zagrozili, że ją zabiją, jak nie poddamy się.-wzruszyłam- Twoja siostrzyczka zabiła dwóch ochroniarzy.
Przypomniał mi się widok zakrwawionych ciał i mnie trzymającą nóż cały we krwi. Potem biegłam do upragnionej wolności razem z dziewczynami i w tedy Victoria upadła ,i została złapana. Do tej pory widzę, jak jeden z nich przykłada pistolet do skroni dziewczyny.
- Twoje oczy znacznie ściemniały.-powiedział Niall- Co ty w tej chwili pomyślałaś?
Oni na mnie patrzyli i czekali na odpowiedź.
- C-co?-spojrzałam na niego- Zamyśliłam się tylko.
- O czym?-spytał Louis
- Znowu bawimy się w przesłuchanie?-parsknełam
- Miranda...-Harry przewrócił oczami
- Nie, poprostu przypomniał mi się widok, jak jeden z nich przykładał pistolet do skroni Victorii.-poleciały łzy- Kiedy mamy się dać?-palnełam, aby zmienić temat
- Dać to ty możesz Harry'emu.-zaśmiał się Zayn
- Zayn, jak się wkurwię to po tobie.-warknełam- Żarty, żartami, ale nie w takich chwilach. O której mają nas porwać?!
- Za pół godziny zaczniecie chodzić po ulicy?-spytał Lou
- Dobrze.-powiedziałyśmy jednocześnie
- To chodźmy. Może się przebierzecie coś w wygodniejszego?-spytałam

***
 Dziewczyny pożyczyły ode mnie wygodne jeans, luźne bluzki i jakieś tam vansy.
- Jak chcecie to możecie sobie wziąć te ciuchy.-posłałam im uśmiech
- Dziękuję. -powiedziały jednocześnie
 - Nie ma za co.
Poszłyśmy do salonu. Oni spojrzeli na nas. Harry poszedł do mnie i przytulił. Odsunął się ode mnie i spojrzał w oczy.
- Oh, pocałuj mnie wreszcie. Na co czekasz. Na pozwolonie od Liam'a?-parsknełam, a on wpił się w moje usta
Objął mnie w talii, a ja owinełam ręce wokół jego szyji..Każdy pocałunek był coraz namiętniejszy. Usłyszeliśmy gwizdanie i brawa.
- Tylko nie zjedzcie się nawzajem! -krzyknął Liam
Odsuneliśmy się od siebie. Od razu spaliłam buraka.
- To idziemy?-spytałam
- Możemy iść.-oznajmiła Mia
Każdego przytuliłam na pożegnanie.  Wyszłyśmy z domu i ruszyłyśmy na poszukiwanie tej zjebanej furgonetki..

***
 Byłyśmy już na miejscu. Nawet zamknięto nas w moim starym pokoju. Na szczęście jeszcze  nie przylazł żaden koleś. Chociaż wątpię, żeby w ogóle ktoś przyszedł o tej godzinie.
- Ty z Harry'm naprawdę tego nie robiliście? -spytała Soph
- Harry zawsze był szybki do takich rzeczy.- zaśmiała się Mia - Wiecznie napalony.
- Najpierw  było tak, że mu nie ufałam i się nie dałam. Później ciągle się kłóciliśmy.-parsknełam-  A na sam koniec, jak prawie do czegoś doszło to Liam nam przeszkodził. To tyle.
Nagle usłyszałam kroki. Drzwi otworzyły się z wielkim chukiem. Nie, tylko nie to...Koleś podszedł do Soph.
- Idziesz ze mną suko.-warknął, a jego oczy znacznie ściemniały
Sophia na nas spojrzała. Po chwili złapał ją rękę.
- Czekaj.-powiedziałam- Ja z tobą pójdę, tylko zostaw je w spokoju.
Od razu się uśmiechnął. Puścił dziewczynę Liam'a. Jego ręka pojawiła się na moim tyłku.
- Ey, nie tak ostro przy moich przyjaciółkach ogierze.-parsknełam-Zajmij ostatni pokój, a ja za chwilkę przyjdę. Dobrze?
- Czekam maleńka.-wyszedł
- Gdzie jest ten klucz..-warknełam szukając po półkach
- Niezła jesteś.-powiedziała Mia- Na serio tam pójdziesz?
Znalazłam ten klucz.
- Nie.-parsknełam- Chciałam się go pozbyć. No chyba, że przyjdzie i mnie weźmie siłą...Macie kluczyk. Zobaczę, czy dziewczyny są u siebie w pokoju. Znaczy..Napewno Jennifer i Victoria. Nie wiem czy Elizabeth..-rzuciłam- Zapukam trzy razy i mnie wpuścicie. Okay?
- Jasne.-oznajmiła Soph- Dziękuję.
Wyszłam z pokoju i szybko wpadłam do dziewczyn. Były pobite. Rozpłakałam się na ich widok. One podniosły wzrok na mnie.
- Dziewczyny..Co oni z wami zrobili?
- Miranda? Co ty tytaj robisz?-spytała Jennifer
Podbiegły i mnie przytuliły.
- Przyszłam was uratować.
- Nie uda ci się.-parskneła Victoria -Za dużo tu ludzi, a ty jesteś tu jedna.
- Mam swoich ludzi.-posłałam im chytry uśmiech -Gdzie Elizabeth?
- Przygotuj się na najgorsze.-oznajmiła Jennifer
- Wygląda gorzej niż wy? Pokażecie gdzie ona?
- Niestety. Tak pokażę ci, bo Victoria im podpadła.
- Victoria, pójdziesz się zająć takim gościem? Jest w ostatnim pokoju.
- Dobra. I tak nic nas stąd nie uratuje.
Wyszła.
- Co ją ugryzło?
- Po wczorajszej nie udanej ucieczce, poddała się.
Przeszłyśmy do toalety. Elizabeth siedziała oparta o ścianę i płakała.
Podbiegłam do niej. Od razu ją przytuliłam.
- Miranda, co tu robisz?
- Ratuję was.
- Przecież, jak Chris cię zobaczy to już po tobie..
- Mało mnie to obchodzi szczerze mówiąc. Najważniejsze, że będziecie wolne. O której oni chodzą spać?
- Gdzieś za pół godziny. Przepraszam, ale muszę tam iść, jak chce jeszcze żyć.
- Zostaw drzwi otwarte. W nocy go zabijemy.
Spojrzałam na nią. Boże..Co on z nią zrobił..Łzy poleciały po moich policzkach. Ta wstała i poszła. Wziełam Jennifer i poszłyśmy pod drzwi mojego starego pokoju. O ile można to nazwać pokojem. Trzy razy zapukałam i zostałyśmy wciągnięte do środka.
- O której oni mają być?-spytałam
- Za czterdzieści minut.-oznajmiła Mia- W naszych nadajnikach są małe mikrofony, które włączyłyśmy i z nimi się dogadałyśmy.
- Gdybyś słyszała Harry'ego gdy się dowiedział, jak spławiłaś gościa.-parskneła Soph
- To jest Jennifer.-wskazałam na przyjaciółkę- Jennifer to jest Mia i Sophia.
- Cześć.-posłała im uśmiech, które te odwzajemniły

***
 Była cisza nocna. Wszyscy spali. Otworzyłam okno i rozejrzałam się za naszymi. Zobaczyłam Niall'a i Zayn'a. We wszystko wciągnełyśmy Jennifer. Jennofer i Mia poszły spróbować otworzyć drzwi, a ja z Soph czekałyśmy.
- Nie możemy otworzyć drzwi.-westchneła Mia przez nadajnik- Wracamy do was dziewczyny.
- To jak mamy wejść?-spytał Zayn
- Mam nadzieję, że umiecie spinać się po drzewach. -dodała Soph - Wejdziecie na gałąź i wejdziecie przez okno. Potem pomożecie otworzyć drzwi.
- A nie możemy wywalić drzwi?-spytał Niall
- Ty idioto.-warknełam- Wiesz, że oni mogą usłyszeć?
- Za późno.-rzekł Liam
- Zabiję was.-warknełam- Jak ich obudzicie to po nas.
- Spokojnie.-oznajmił Liam
- Czekajcie. Jennifer idziesz ze mną.
Wyszłyśmy z pokoju. Jakoś nie wierzę, że nie znalazły klucza. Podeszłyśmy pod drzwi.
- Podsadź mnie.
Ta szybko mnie podsadziła. Na futrynie był klucz. Pokręciłam głową i zeskoczyłam z przyjaciółki. Natychmiast otworzyłam.
- Możecie wejść. O niech mi ktoś da te narkotyki.
Wszyscy weszli do środka. Harry wpił się w moje usta. Szybko się oderwałam od niego.
- Możecie tutaj się nie pożerać?-spytał Louis
Niall wcisnął mi do ręki strzykawkę z zabójczą dawką. Wyjełam nóż.(Miałam go ukrytego za paskiem. Idioci nie zauważyli.) Szybko skierowałam się do pokoju gdzie była Elizabeth. Uchyliłam delikatnie drzwi, a ta podeszła. Chwyciła narkotyk i wstrzykneła mu dawkę. Natychmiast wpadłam do środka. Brzuch rozściełam na pół i powoli odcinałam każdy narząd. Wyciełam kilka mięśni, a na sam koniec wyrwałam serce. Ma się tą wprawę po pomaganiu dziadku i babci na wsi.. Reszta wpadła do pomieszczenia i spojrzała na mnie z przerażeniem. Nie dziwię się. Trzymałam w ręce jego serce.
- Co się tak gapicie? Nie widzieliście nigdy flaków, jelit, serca? -zaśmiałam się- Liam. Koleś co próbował zaciągnąć do łóżka Soph jest w ostatnim pokoju. Tylko nie zabij mi Victorii.
Ten skinął i poszedł. Już miałam wstać, ale nie mogłam się powstrzymać. Oszpeciłam go na oczach wszystkich. Wstałam dumna, cała we krwi.
- Do zobaczenia w piekle.
Wyszliśmy z pokoju.  Usłyszałam huk i szybko się rozejrzałam za Victorią. Wszyscy  biegli w stronę drzwi, a ja poszłam szukać dziewczyn.
- Miranda gdzie ty idziesz?!-krzyknął Niall
- Nie wyjdę stąd bez Victorii!!!
Pobiegłam przed siebie. Jedne drzwi były uchylone. Szybko wpadłam do pomieszczenia.  Zaczełam krzyczeć i upadłam na podłogę. Nie mogę uwierzyć...Victoria..Leżała na podłodze cała sina...Martwa..Ten dupek ją zabił?! Natychmiast przybiegł tu Niall razem z Liam'em. Mówili do mnie, ale ja nie słuchałam. Tylko patrzyłam przed siebie. Nagle Niall do mnie podszedł i przerzucił przez ramię. Liam za nami szedł coś mówiąc..Nie słyszałam ani jednego wypowiadanego słowa do mnie..Ciągle miałam przed oczami obraz martwej przyjaciółki....


×××
Przepraszam was, jeśli znaleźliście jakieś błędy/ lub się wam nie podoba. Po prostu ostatnio straciłam dużo pewności siebie co do pisania, ale co mi szkodzi zaryzykować(?)


niedziela, 23 sierpnia 2015

Right Now. Rozdz.4

Right Now. Rozdz.4
 Dzisiaj nie poszłam z nimi do studia. Wolałam zostać i wszystko przemyśleć. Wziełam tablet Niall'a i zaczełam wszystko przeglądać. On ma konto na wattpadzie?! Ja pierdziele. Nie spodziewałam się tego. Dobra, też mam tam konto i czytam jakieś opowiadania oraz  fanfiction. Nie które są naprawdę superowe.... Ciekawe co tam czyta...Patrzę, a tam...Prawie same fanfiction! Nie wnikam. Nagle mój telefon zaczął dzwonić.
- Tak?
- 'Siostra, zostawiłem w domu kilka ważnych dokumentów. Zaraz przyjedzie Louis i je zabierze.'
- A czemu Louis?
- 'Bo on dzisiaj poszedł na pierwszy ogień do nagrywania i przed chwilą skończył. A co?'
- Nic, fajne masz opowiadania w bibliotece na wattpadzie.-zmieniłam temat
Usłyszałam śmiech po drugiej stronie.
- 'Jak im powiesz to cię zabije. Do później, Emily.'-rozłączył się
Zaśmiałam się i wziełam za przeglądanie tt oraz ig. Nic ciekawego tam nie było, więc włączyłam jakiś program muzyczny. Na cały dom rozbrzmiał utwór I Really Like You. Nagle usłyszałam dzwonienie drzwi. Wstałam i otworzyłam je pod śpiewając refren. Do środka wpadł zły Tomlinson. Czyli nie tylko ja mam zły humor. Podgłośniłam muzykę i zaczełam śpiewać. Nie zwracając na niego uwagi weszłam na wattpada i przeglądałam czy opowiadania zostały zaaktualizowane.  Nagle wyrwano mi telefon.
- Ey! Czytałam! -krzyknełam
Usiadł na przeciwko mnie. Telefon rzucił na fotel. No tak. On ma pieniądze, więc się nie przejmie, jak stłucze mi szybkie czy coś.
- Josh się o ciebie pytał. Chciał cię zaprosić na randkę.
- Super!-uśmiechnełam się. Ale pewnie nic z tego na razie nie będzie.
- Mogę o coś ciebie zapytać?
- Pytaj. -założyłam ręce
- Co w nim takiego widzisz?
Zaraz...Co?! Czy on naprawdę o to zapytał?!
- Więc?
Spojrzałam na niego, jak na idiotę. No tak. Przecież nim jest.
- Lubię go.
- Aha. Powiem ci jedno. On szuka tylko panienki do łóżka, dlatego uważaj na niego.
Wstał i wyszedł zanim zdążyłam cokolwiek coś powiedzieć. Nagle drzwi ponownie się otworzyły.
- Zapomniałem o czymś.-warknął
Podszedł do mnie. Ujął dłońmi moją twarz, po czym zachłannie wpił się w moje usta. Oddalam nieśmiało pocałunek i oderwaliśmy się od sobie. Spojrzał na mnie, a potem wyszedł. Podbiegłam do okna. Odprowadziłam wzrokiem odjeżdżające auto. Co to do cholery było?! Poszłam zamknąć drzwi na klucz i wróciłam do czytania.

***
 Nagle zostałam oblana wodą. Szybko się podniosłam z kanapy krzycząc na chłopaków.
- Niall ty idioto!
Zobaczyłam chłopaków z telefonami. Chwyciłam swoje rzeczy i poszłam do pokoju. Szybko się przebrałam w czarne leginsy i crop top. Poleciałam do kuchni, gdy oni grali na plastation. Wziełam butelkę wody. Kiedy podeszłam do kanapy, wylałam na nich całą zawartość, a sama uciekłam zamykając się w łazience. Zaczęłam układać kosmetyki na półkach. Usłyszałam kroki. Schowałam się za szafką. Cały mokry Tomlinson wpadł do środka, ściągając koszulkę. Odwrócił się i głupio uśmiechnął.
- Nie ładnie tak podglądać.-zaśmiał się
Wziął mnie na ręce, jak pannę młodą. Zaczełam się wyrywać, ale to tylko pogorszało moją sytuacje. Przekroczyliśmy próg salonu, a Liam wszystko nagrywał...Louis zmierzał w stronę basenu. O nie....Stanął na krawędzi. Wtedy skoczył do niego ze mną na rękach. Kiedy znaleźliśmy się pod wodą on mnie pocałował! Znowu! Wypłyneliśmy na powierzchnię. W lekkim szoku nie zauważyłam kiedy wyszedł z basenu. Szybko zanurkowałam i popłynełam do drabinki. Szczerze mówiąc to dobrze, że chodzę po domu na bosaka, albo w klapkach. Wspiełam się po niej i wpadłam do domu. Wchodząc na korytarz, nie zwracając uwagi na nich, zdjełam z siebie top.  Weszłam do pokoju i zdjełam leginsy. Mogę się dzisiaj po nich wszystkiego spodziewać, dlatego założyłam sukienkę. Rozczesałam włosy i wtedy usłyszałam pukanie do drzwi. Do środka wszedł Harry.
- Ey, ale nie rób nam striptizu. Liam ma dziewczynę.-posłał mi ten swój uśmieszek
- Pieprz się.-warknełam
- Z tobą zawsze.-zaśmiał się- Aż tak bardzo cię wkurzył Louis?
- Nie chodzi o to, że zaraz się rozchoruje.-westchnełam
- A o co? Nie powiem mu.
- Całował mnie...-wymamrotałam tak aby nie usłyszał
- Serio?! Kiedy?!-jednak usłyszał- Ale wyznał ci coś?!
- Rano, jak tu przyjechał po coś, a potem pod wodą...Najpierw zapytał co widzę w Josh'u. Potem powiedział ,abym na niego uważyła, bo on szuka tylko panienki do łóżka...Wyszedł, a później wrócił z tekstem: "zapomniałem o czymś" i mnie pocałował...Nie wiem co o tym myśleć, co z tym zrobić..-schowałam twarz w dłoniach
- Ty biedulko...-westchnął- Ale z Josh'em to prawda. Niestety. Tylko nie płacz. Proszę..
- Nie płaczę. - posłałam mu uśmiech - Szczerze mówiąc to mogłam sama się domyśleć o Josh'u, te jego zachowanie było podejrzane.
Do środka wpadł Tomlinson. Harold uścisnął moją dłoń, a potem wyszedł  zostawiając nas samych. Spojrzałam na niego. Oby nie słyszał tej rozmowy. Podszedł do mnie, podniósł i po chwili odstawił na podłogę. Spojrzał prosto w  oczy. Nagle jego dłonie znalazły się na moich biodrach. Przysunął mnie do siebie i zaatakował moje usta. Coraz bardziej pogłębiał pocałunek. Ustami powędrował na moją szyję. Odchyliłam głowę dając mu więcej miejsca.
- Nie masz pojęcia, jak bardzo cię pragnę..-wyszeptał- Chcę codziennie mieć ciebie u boku.. Chcę zedrzeć z ciebie tą sukienkę.-zadrżałam
Moje dłonie po wędrowały pod jego koszulkę, badając każdy kawałek jego skóry..
- To ją zedrzyj.-jęknełam
Poczułam, jak się uśmiecha. Już łapał za koniec sukienki, aż nagle u słyszeliśmy pukanie. Oderwaliśmy się od siebie, jak poparzeni. Drzwi się uchyliły, a za nich wyjrzał Niall.
- Idziecie obejrzeć film i przy okazji zjeść pizzę?-spytał
- Jaki film? A pizza?-spytałam- Jestem głodna po tym pływaniu.
- Ja też.-dodał Tommo
- Pizza z mojego przepisu.-Tak! Tak! Tak!- A film będziemy wybierać. Jak nie przyjdziecie za pięć minut, niczego już nie będzie. A wy tu już zostaniecie..-uśmiechnął się
Wyszedł.
- Powiedz, że nie zrobiłeś mi malinki.-warknełam
- Ups?-zaśmiał się
No to dlatego Niall tak się uśmiechał! Widząc moją złość, szybko zakrył moimi włosami to miejsce. Cmoknął w policzek i pociągnął mnie do salonu. Usiadłam obok loczka.
- A gdzie Daddy?-spytał Lou
- Pojechał do domu.
- Znowu zostajecie tu na noc?-westchnełam biorąc kawałek pizzy- Nie macie swoich domów?
- Mamy, ale nudno nam tam tak samym.-wzruszył ramionami Harry- Liam ma Soph.
- Oh..- No tak. On jeden w wielkim domu.
- Ja bym się na twoim miejscu cieszył, że zostajemy.-parsknął Tommo posyłając mi uśmiech

***
 Weszłam do pokoju, ściągając sukienkę. Wtedy zorientowałam się, że nie jestem sama w pomieszczeniu. Louis leżał po jednej stronie łóżka. Podpierał głowę ręką i przyglądał się mi w samej bieliźnie...Po chwili wstał i podszedł do mnie. Dopiero teraz zauważyłam, że był w samych bokserkach.
- Ja miałem ją z ciebie ściągnąć.-wyszeptał mi do ucha
Drzwi zamknął na klucz. Uśmiechnął się do mnie. Nagle wylądowałam na łóżku. Louis znalazł się nade mną i zaczął składać pocałunki na moim ciele....
- Louis..Nie.-odepchnełam go od siebie

KILKA DNI PÓŹNIEJ...
 Po tamtej "nocy" prawie się nie odzywamy. Do tego podobno spotyka się z jakąś Brianą. Jak się po tym czuję? Jak dziwka. Wykorzystał mnie i porzucił. O tym wie tylko loczek i  wspiera mnie jak tylko może. Jak się dowiedział? Poprostu często zabijaliśmy się wzrokiem, chodziłam zła na cały świat nawet gorzej..No i on się zorientował i wyciągnął to ze mnie siłą. Może i jest kobieciarzem, ale jeśli chodzi o przyjaciół i najbliższych to jest pomocny, miły, itd..Do mojego castingu został tylko dzień i jestem cholernie zdenerwowana.
- Emily!- krzyknął Niall
- Czego?!
Poszłam do kuchni, a tam.. Niall z chłopakami oraz Soph siedzieli i czekali na mnie? Zaraz..Na stole są jakieś paczki i ciasto???
- Chyba nie zapomniałam o swoich urodzinach, prawda?-spytałam
Oni się tylko zaśmiali. Co się dzieje?
- Nie, ale jutro dla ciebie jest ważny dzień, dlatego mamy coś dla ciebie. -oznajmił Louis
Ja też mam coś dla ciebie. Mocnego kopniaka w dupę!
- Ciekawe, co.-parsknełam- Szybciej mogę się spodziewać wrzuceniem do basenu.
- Skoro nie chcesz prezentów...-westchnął Liam
- Zależy co w nich jest.-zaśmiałam się
- To otwórz.- blondyn  wcisnął mi jakieś pudełko
Spojrzałam na wszystkich badawczo. Wzruszyłam ramionami i rozerwałam opakowanie. Iphon 6?! Ich pojebało?!
- Pojebało was?-spytałam- Jak mi się uda to oddam wam kasę za to wszystko..
- Zapomnij! -krzyknął loczek- Mamy kasy, jak lodu, a ty będziesz się fatygować z oddaniem kasy?! Nie marudź tylko otwieraj dalej.
Loczek podał mi malutkie pudełeczko, jak od pierścionka. Jak mi się o świadczy to jebnę. Otworzyłam je, a tam naszyjnik. Zawieszką miała kształt znaku nieskończoności.
- To jest piękne. Dziękuję. -przytuliłam go
Harry założył mi go i wtedy podszedł Liam ze Sophią. Dostałam od nich zestaw do szkicowania i zeszyt na nowe projekty.
- Mamy nadzieję, że się przyda.-posłała mi uśmiech
- Nie macie pojęcia, jak bardzo.
No i najgorsze. Louis. Podał mi pudełko i posłał uśmiech. Mam się bać? Natychmiast otworzyłam je. W środku znajdował się mały kuferek, a w nim była karteczka i breloczek z misiem. Kartkę zostawię na później.
- Dziękuję wam bardzo za te prezenty. Jesteście wspaniali.
- Przepraszam, ale muszę wyjść.-oznajmił Lou - To jest naprawde ważne.
Wyszedł. Okay. Nie przejmuję się nim. Usiedliśmy do stołu i zaczeliśmy rozmawiać.
- Dziwię się, że Niall  wytrzymał ,aż skończę.-parsknełam
- Któreś wie czemu Louis się ostatnio dziwnie zachowuje?-spytała Soph
- A bo ja wiem. Może Briana go torturuje? -spytałam
Wszyscy zaczęli się śmiać. Niall otworzył drzwi na podwórko i ściągnął koszulkę. O jejku! Mój brat wydoroślał! Gdybym nie była jego siostrą....O Boże co ja myślę. Oni do niego dołączyli, a ja z Soph śmiałyśmy się z tych idiotów.
- Emily?
- Tak?
- Od kiedy masz tatuaż ręce?-spytała
A no tak. Trzy dni temu sobie zrobiłam tatuaż. Znak nieskończoności zakończony piórkiem.
- Zrobiłam go trzy dni temu. Wiesz, że ci idioci jeszcze nie zauważyli?

Hey! ;*
Przepraszam za wszystkie błędy, które się tu pojawiły. Nadal nie mogę uwierzyć, że zostało pieprzone osiem dni do końca wakacji..-,- Coś robiliście ciekawego przez ten czas? Ja nie.


wtorek, 18 sierpnia 2015

Horror×××(rozdz.13)


Wszyscy się śmieliśmy z opowieści Tomlinsona w sklepie. Harry na mnie zerkał, a Niall głupio się uśmiechał gdy ten tylko na mnie patrzył. Nie mogłam się powstrzymać i wsadziłam palec w jego dołeczek.
- Co ty odwalasz?-zaśmiał się
- Ja? Śmieszny jesteś. Nic takiego nie robię..-zaśmiałam się- Aaaaaa..Już wiem. Miałam...
Ten mnie cmoknął w policzek. Od razu się skrzywiłam.
- Bleeee! Nie przy ludziach!-Niall krzyknął z obrzydzenia przez śmiech
- Zgadzam się z tobą Niall. -zaśmiałam się
- Eyyy!-krzyknął loczek
- Nie ździwię się jeśli Miranda zajdzie w ciążę.-zaśmiał się Liam
Moje źrenice od razu się powiększyły. Co on sobie myśli? Jak byłam młodsza to nienawidził moich chłopaków. Zawsze liczyłam na tekst od jego strony gdybym wpadła: Nie umiesz założyć gumki?! czy coś w tym stylu...
- Chyba cię posrało.-warknełam
Oni zaczeli się śmiać z mojej reakcjii.
Gdybym teraz już była w ciąży to by znaczyło, że w tedy zapłodnienie doszło w tym okropnym miejscu. Możliwe, że mi wypadła spirala.. Nie. Nie. To wina tego tekstu Liam'a że...Kurwa. Nie mogę zajść.
- Ey, wszystko okay?- spytała Amanda- Liam widzisz co zrobiłeś!?
- Ey, siostra...Tylko żartowałem.
Spojrzałam na nich wszystkich. Czekali ,aż coś powiem..
- Wszystko w porządku.-posłałam sztuczny uśmiech- Zamyśliłam się tylko.
- Kurwa. Styles! Nie umiesz założyć gumki?! - krzyknął
Powiedział to. Powiedział. Bardzo dobrze znam brata.
- Tylko w tym problem, że...
- Styles!-przerwałam mu-Nie jestem w ciąży i nie zamierzam być przez długi czas.- oznajmiłam
Louis zaczął się śmiać.
- Serio?Harry...Jeszcze nie?! Gdybym był na twoim miejscu to....
- To co?!-spytali jednocześnie Harry, Mia i Liam
- Nie nic.- zaśmiał się nerwowo
- Dobra.-klasnełam- Czemu musimy o tym gadać?
W tedy zadzwonił telefon Harry'ego. Odebrał bez wachania przy wszystkich.
- Elizabeth? Ale co się stało? Już ci ją daje.
Podał mi telefon.
- Coś się stało? Elizabeth?
- 'Miranda...-zapłakała- Ratuj nas.. Oni nas pozabijają.'
- Co kurwa?!-podniosłam się- Jak to kurwa pozabijają?!
- 'Słyszałam ich rozmowy..Jutro przywiozą nowe,a nas planują zabić..'
- Powiedziałaś Victorii i Jeniffer?
- 'Tak...'
Nagle usłyszałam trzask drzwiami. Natychmiast włączyłam głośnik nie zważając na resztę..
- 'Co ty kurwo robisz z moim telefonem?!-usłyszałam szefa- Oddawaj to! Jutro pierwsza zdechniesz szmato!-usłyszałam ,jak Elizabeth z jękiem upada na ziemię- Styles ,a ty lepiej uważaj na swoją dziwkę, bo jak coś mi się nie spodoba to się z nią pożegnasz na zawsze...'-rozłączył się
Po moich policzkach leciały łzy. Odłożyłam telefon na stół i podeszłam do okna.
- Miranda....- Harry wstał i podszedł- O co chodzi?
Już miał mnie przytulić, ale go odepchnełam.
- Oni mają zamiar ich wszystkich zabić...-zapłakałam- Amanda dla twojego bezpieczeństwa musisz wyjść i nikomu o tym nie mówić. Innym razem ci wszystko wytłumaczę.
- Dobrze.- wstała- Cześć.
Pomachała i wyszła.
- Jak to kurwa zabić?!-krzyknął Louis
- Kurwa z efektami! Wiesz?!-warknełam- Jutro przywiozą nowe, a ich mają zabić..Elizabeth słyszała ich rozmowę.
- Nie denerwuj się tak..-westchnął
- Kurwa! Trzymajcie mnie! Jak mam się nie denerwować, jak moje przyjaciółki jutro zostaną zabite przez tego chuja?!-usiadłam na podłodze
Nagle Malik wpadł do środka.
- Słyszałem krzyki. Co się stało?
- Co ty tu robisz?-spytałam
- Chciałem was przeprosić, ale nagle usłyszałem krzyki i jestem.
- Dobra.-warknął Harry- Później będziesz przepraszał. Teraz czas najwyższy powrócić do starego biznesu i zabić ich wszystkich.
Podniosłam wzrok na nich wszystkich.
- Co kurwa??? Czy mi ktoś łaskawie wytłumaczy o co chodzi?!
- Niall.-kiwnął głową Liam- Powiesz? Ten wstał.
- Miranda chodź z daleka od ostrych rzeczy.- powiedział
- Kolego wiesz, że nawet da radę się pociąć zwykłą kartką?
- Wiem. Nie chcemy, abyś nas zabiła.
- Harry powiedział o moim wybuchu agresji gdy ten dupek przyszedł? -parsknełam
- Tak.
- O jakim wybuchu?-spytał zdezorientowany Malik
- Usiądź przy stole na miejscu Liam'a to ci pokażę.-zaśmiałam się
- To ja wolę posłuchać opowieści.
- Spokojnie.-podniosłam dłoń- Na razie mam ochotę zabić tylko  tamtego dupka.
***
Jedna z najgorszych tajemnic wyszła na jaw. Dowiedziałam się, że oni mieli własny gang. Jeden z najsilniejszych w Europie. Tylko z tym skończyli i wrócili do "normalnego" życia. Sophia potrafi zhakować największe zabezpieczenia itd.. Mia zajmowała się bronią...Tylko nie rozumiem jednego. Skoro Liam był w gangu czemu nie udało mu się mnie odnaleźć? Poszliśmy  do pomieszczenia w piwnicy, a na stole było mnóstwo rzeczy rozstawionych.  Na ścianie wisiały zdjęcia tych wszystkich ludzi co mnie tam skrzywdzili. Ludzi tego dupka.
- Kiedy powiesiliście te zdjęcia?
- Dawno.-oznajmiła Sophia
- Liam możesz mi coś wytłumaczyć?
- Pytaj.-rzekł
- Skoro byłeś w gangu to czemu mnie nie...- w tedy Harry zaczął pokazywać, abym nie pytała
- Szukałem cię. Tylko...
- Odnalezienie cię do łatwych rzeczy nie należało.-oznajmiła Mia- Potem gdy skończyliśmy z tym woleliśmy nie narażać cię na większe ryzyko.
Już miał powiedzieć coś Louis, ale pokazałam, aby przestali. W ścianie obok był wbity nóż. Chwyciłam go i wyrwałam. Mogłam założyć, że moje oczy znacznie przyciemniały.
- Miranda...-powiedział delikatnie Niall
- Tak?
- Nie zamierzasz nikomu nic zrobić?-spytał Zayn
- Nic nie obiecuję, a zwłaszcza tobie Malik.
- Miranda w tedy byłem trochę pod wpływem narkotyków...-westchnął
- Perrie ci pozwala prowadzić po tym gównie?-spytałam gdy lekko przejechałam palcem po ostrzu- Widać, że jest z tobą tylko dla pieniędzy Zayn. 
Podniosłam rękę. Rzuciłam nim prosto w zdjęcie tego dupka. Przy okazji nóż przeleciał koło nosa  Malika. Tamci na mnie spojrzeli, jak na nie wiadomo kogo.
- Co?-zaśmiałam się
Spojrzałam na ścianę. Noż wbity w twarz tego potwora.
- Chyba nie zabierzecie mi przyjemności oglądania jego śmierci?
Elizabeth, Victoria i Jeniffer na pewno o mnie myślą i modlą się o ratunek..
- No nie wiem.-powiedział Zayn
- Co powiedziałeś?-wyrwałam noż ze ściany
Dobra. Nikt się po mnie tego nie spodziewał. Poprostu podczas bycia tam nauczyłam się samoobrony i wiele więcej. W tedy zrobiłyśmy największą ucieczkę. Prawie nam się udało, ale w tedy złapali Victorię i grożono jej śmiercią....Łzy poleciały po moich policzkach. Noż wbiłam w ścianę.
- A ja już myślałem, że  chcesz mnie zabić.-parsknął
- Jak mi jeszcze podpadniesz to cię zabiję.-zaśmiałam się
- Miranda chodź tu.-oznajmił Harry
- Tak?-podeszłam do niego i spojrzałam na kartki
- Jesteś gotowa opowiedzieć wszystko co wiesz o tamtych, o ich zamiarach, słabych punktach i jaką krzywdę ci wyrządzili?-spytał Liam
- Czyli ty jesteś ten od przesłuchiwania?-parsknełam przez łzy- A dasz radę tego wysłuchiwać co mi zrobili?
- Zależy.
- Dobra. Ostrzegałam.-wzruszyłam
Kawałek podniosłam koszulkę pokazując blizny na brzuchu. Wszystkim znacznie rozszerzyły się źrenice.
- Jedną rzecz już wiecie.-westchnełam siadając na krześle
Oni usiadli wokół mnie.  Z jednej mojej  strony siedział Harry, a z drugiej Sophia. Liam usiadł na przeciwko mnie, a reszta koło niego.
Zaczełam bawić się rękami.
- Miranda?-odezwał się Lou
- Pytaj.
- Masz więcej ran?
- Kilka na plecach.
- Coś ci jeszcze zrobili oprócz tych ran?-spytała Mia
- Tak.
- Co?-dodał Zayn
- Bili mnie za ucieczki, a i jeszcze...-zaczełam stukać nerwowo palcami o stół- Przepraszam..
- Nie masz za co.-oznajmiła Sophia- Co jeszcze? Opowiesz?
- Po każdym biciu po nieudanej ucieczce on przychodził do mojego pokoju..Szarpał mną i przywiązywał do ramy łóżka..-przełknełam ślinę
Harry i Liam zaciskali pięści, a usta ich zacisneły się w wąskie linie. Położyłam dłoń na pięści Harry'ego.
- Uspokójcie się. To nie cofnie czasu.-warknełam- Gwałcił mnie.
Zapadła cisza. Cholera. O co dalej będą pytać? Harry patrzył w podłogę, Louis coś sprawdzał, Zayn szukał czegoś w dokumentach, Mia coś przeglądała na laptopie, Sophia bawiła się palcami, Liam patrzył na mnie i o czymś myślał, a ja trzymałam dłoń Harry'ego....
- Jakie były relacje pomiędzy tobą, a innymi z tamtych?-wreszcie zapytał Liam
- Zaprzyjaźniłam się z Elizabeth, Victorią i Jeniffer..Jeden ochroniarz był dla mnie milszy niż tamci, ale potem zniknął..Nie wiem co się z nim stało..Możliwe, że go zabito.
- Pamiętasz jego imię?-spytał Zayn
- Nie.
- Dobra. Powiedz wszystko co wiesz o tym skurwielu.-warknął Harry
- Damski bokser. Uwielbia patrzeć na czyjiś ból...
- Harry daj telefon.-oznajmiła Sophia
- Co ty będziesz z nim robiła?-spytałam
- W razie czegoś założyłam w każdym telefonie taką opcje, że nagrywa każdą rozmowę.-spojrzałam na nią- Przesłuchamy tą rozmowę, a tobie zaraz też tak zrobię. - Dobrze.
***
Bawiłam się tym cholernym nożem. Oni stali przy stole i słuchali tej rozmowy, a Soph do tego coś robiła z moim telefonem. Słuchałam co tam mówi, aż w końcu usłyszałam krzyki tego dupka. Opuściłam nie chcący  nóż i ostrze odbiło się od mojej wewnętrznej strony dłoni.
- Cholera!-syknełam- Ja pierdole..
Krew lała się ciurkiem. Super.  Mia na mnie spojrzała i podeszła od razu z bandażem. Zasłoniła sobą moją rękę i zabandażowała.
- Dziękuję.
- Nie ma za co.-posłała mi uśmiech
- Miranda co zrobiłaś sobie, że Mia cię zasłania?-podszedł Harry- Miranda..Kurwa.
- No co?-wzruszyłam- Wypadł mi z ręki i odbił się ostrzem po tej stronie dłoni. Nic wielkiego.
Podniosłam nóż z podłogi. Liam był wkurzony i przeklinał na Zayn'a. Kłócili się.
- O co poszło?-szepnełam do loczka
- O nic.
- Harry..-warknełam- Gadaj.
- Nic się nie stało.
Dobra. Zobaczymy. Mia odeszła, a ja rzuciłam nożem w stół. Liam i Zayn odskoczyli i  od razu na mnie spojrzeli.
- Gadajcie o co się kłócicie, bo inaczej czeka was kastracja.-warknełam podchodząc
- O nic.-Liam złapał się za tył głowy
- Dobrze.-chwyciłam nóż- Powoli tracę cierpliwość braciszku..Zayn?
- Tak?-spojrzał na mnie
- O co poszło?
- Mała sprzeczka o byle gówno.-posłał mi sztuczny uśmiech
- Skoro była o byle gówno, jak powiedziałeś...To możesz powiedzieć.

×××Hey! Strasznie was przepraszam za tak długą nie obecność. Nie mam pojęcia czemu, ale nam wrażenie, że z każdym rozdziałem dalej psuję tą serię. A wy co o tym myślicie? 

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Horror×××(rozdz.12)


  Dowiedziałam się kilka nie miłych rzeczy dla Styles'a. Harry miał depresje. Różne problemy i nie miłe sytuacje go przytłaczały. Obwiniał się; że to jego wina, że ojciec zmarł. Żeby zapomnieć o wszystkim brał narkotyki, imprezował, czasem miewał problemy z prawem i zadawał się z dilerami; ludźmi z burdelu, itd...A potem poznał tą popierdoloną Taylor. Mimo tego wszystkiego wyszedł na prostą. Jest dobrym człowiekiem. Czasami są momenty, że nie daje sobie rady i wraca do robienia tego samego..Każdy popełnia błędy. Nie ma takiej osoby, która nigdy nie popełniła żadnego błędu.....Leżałam z Harry'm i trzymaliśmy się za ręce. Patrzyłam w sufit. Nie wiedziałam co mogę mu jeszcze powiedzieć.
- Miranda?
- Tak?-spojrzałam na niego
- Zrozumiem, jeśli będziesz chciała mnie zostawić po tym wszystkim co się dowiedziałaś...Nie będę cię zatrzymywał.
Zaraz..Co?! Szybko podniosłam się i ponownie na niego spojrzałam. Po chwili on się podniósł i puścił moją dłoń. Patrzył na mnie swoimi szmaragdowymi oczami i czekał na moją odpowiedź.
- Nie. Nie mam zamiaru cię zostawiać.
W jego oczach pojawiły się małe iskierki. Nagle usłyszałam dzwonienie do drzwi. Musnełam jego malinowe usta i poszłam otworzyć. W drzwiach zastałam Malika. Wszedł z uśmiechem na twarzy.
- Cześć. Jest Harry?
- Musimy poważnie pogadać.-założyłam ręce
- Nie. Nie jestem zainteresowany twoimi usługami.
- Ty jesteś chory!!!-krzyknełam machając rękami
- No co jeszcze chcesz mi powiedzieć?-spytał z ironią w głosie
- Spróbuj jeszcze raz dać Harry'emu jakieś narkotyki, dopalacze; jakieś inne gówno to pożegnasz się ze swoim przyjacielem na zawsze!!!-wybuchłam
Zaśmiał się. Śmieszy go to, że się martwię o Styles'a. Serio? Ale przyjaciel. Myliłam się co do niego.
- Z czego rżysz?!
- Tak na prawdę nie możesz mi nic zrobić. Szybciej ja zrobię ci krzywdę.
- Nawet nie wiesz na co mnie stać.-założyłam ręce
- Oh, na prawdę?- zaśmiał się i zaczął się do mnie zbliżać
Zaraz wyląduję na ścianie. Super. Szybko zmieniłam kierunek. Byłam coraz bliżej pokoju Styles'a. Złapałam szybko za klamkę i upadłam na podłogę. Ten się zaśmiał i już miał mnie złapać za nogi. W tedy wyszedł Harry z pokoju. Zobaczył moje przerażenie oraz złość w oczach.
- Zayn!- krzyknął i podbiegł do mnie
Pomógł mi wstać. Zacisnełam dłonie w pięści i strzeliłam Malikowi z liścia.
- Teraz będziesz zgrywać odważną?-splunął na podłogę
- Po co przylazłeś?-spytał Harry
- Przyniosłem ci towar, ale twoja suka zaczeła mi grozić.
Zaraz się niego rzucę. Mało brakowało, ale Styles mnie przyciągnął do siebie.
- Nie masz prawa tak o niej mówić. Miranda się o mnie martwi. Bardziej niż przyjaciel, którego znam tyle lat.
- Będę mówił, jak chce. No uważaj, żeby tylko któregoś dnia nie zwiała ci z całą kasą.
- Przesadziłeś.-warknełam- Jeszcze, jak coś palniesz to pożałujesz.
- Masz tylko gadane, a tak na prawdę nic nie zrobisz.
- Mylisz się.
- No to pokaż na co cię stać. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że cokolwiek umiesz ,oprócz robienia komuś dobrze.
- Zayn!- loczek był coraz bardziej zły
- Nie. Spokojnie Harry.-podniosłam dłoń- Wiesz co? Najpierw byłeś miły, normalnie ze mną rozmawiałeś. A teraz?! Nie masz pojęcia, jak się bałam gdy nie mogłam go obudzić! Przyjaciel pomaga, a nie wpierdala swojego przyjaciela w takie gówno, jak nałogi!
Spojrzał na mnie. Nie wiedział co powiedzieć i powędrował do drzwi. Wyszedł z chukiem. Prawda zabolała? Widocznie.
- Wszystko w porządku?Jesteś cała?
- Tak.
- Chodźmy na dwór..Dobrze?- kiwnełam głową
Złapał mnie za rękę i poszliśmy. Chodziliśmy po podwórku, aż w końcu usiedliśmy na chuśtawkach. Tak. Harry ma chuśtawki na podwórku. Nic dziwnego....Patrzyłam na niebo. Coś chyba będzie padać. Pamiętam, jak moim marzeniem był pocałunek w strugach deszczu....Harry trzymał moją dłoń. Nagle ktoś zaczął chodzić koło płotu. Chyba sąsiad. Na pewno sąsiad.
- Harry! Dawno cię tu nie widziałem!
Puścił moją dłoń i podszedł do faceta. Przywitali się i zaczeli pogawędkę. Patrzyłam na nich zdezorientowana. Ten sąsiad jest nawet przystojny. Styles co jakiś czas na mnie zerkał i się do mnie uśmiechał.
- Miranda, chodź tu!
Wstałam i podeszłam do nich.
- Miranda to jest Mark. Mark, a to Miranda.
- Cześć.-podał mi dłoń
- Cześć. -uścisłam jego dłoń
- Harry to szczęściarz mając taką kobietę u swego boku.-posłał mi uśmiech
Po jego słowach, Harry mnie objął w talii. Odwzajemniłam jego uśmiech.
- Gdzie się poznaliście? Muszę wiedzieć gdzie mogę spotkać taką ślicznotkę.
Co powiedzieć? Spojrzałam na Harry'ego, aż w końcu powiedziałam:
- Przypadkiem wpadliśmy na siebie  na imprezie i tak jakoś wyszło.- skłamałam
- Dokładnie.-uśmiechnął się loczek
Przecież nie powiemy, że byłam porwana do burdelu, a Harry mnie wykupił... Cholera.
- Przepraszam.-oznajmiłam- Muszę zadzwonić.
Odsunełam się od loczka i poszłam do domu. Powędrowałam do pokoju. Zamknełam za sobą drzwi i wyciągnełam z plecaka zeszyt.

   Przez ten czas zdarzyło się okropnie dużo. Często się kłóciłam. Dowiedziałam się wielu rzeczy...

Usłyszałam kroki. Schowałam zeszyt.
- Coś się stało? Mogę wejść?
- A coś miało się stać? Wchodź.
Styles wszedł i usiadł na przeciwko mnie. Złapał mnie za dłoń. Posłał mi uśmiech, aż w końcu się odezwał:
- Co robiliśmy, zanim Zayn nam przeszkodził? - zaśmiał się
- Gadaliśmy.-pokazałam mu język
- O czym? Przypomnij mi na czym wtedy skończyliśmy..-zaczął poruszać brwiami w figlarny sposób
Oparłam dłoń na jego torsie. Delikatnie się nachyliłam i pocałowałam go w policzek. Odsunełam się od niego. Podniósł brew i założył ręce.
- Tylko na tyle cię stać?-zaśmiał się
- A ty to co? -zaśmiałam się
Walnełam się na łóżko. Za dużo wrażeń. Nagle Styles znalazł się nade mną. Pocałował mnie i się położył obok.
- Co to miało być?-odwróciłam się do niego
Ten zaśmiał się i pocałował mnie w czoło. Jestem cholernie nie wyżyta. Boże co ja myślę...Odwróciłam się do niego plecami. Harry objął mnie w talii i bardziej przysunął do siebie....
    KILKA GODZIN PÓŹNIEJ...
Poczułam czyjąś dłoń gładzącą mój policzek.
- Dzień dobry.- usłyszałam zachrypnięty głos Styles'a
- Daj mi jeszcze pospać kochanie..-mruknełam
Nagle uświadomiłam sobie co powiedziałam. Harry się tylko zaśmiał i delikatnie musnął moje usta.
- Nie dasz mi się wyspać...
- Jest po dziesiątej śpiochu.
Otworzyłam oczy. Wyglądał tak uroczo i bezbronnie. Uśmiechał się delikatnie. Szybko odwzajmiłam uśmiech.
- Dla takiego widoku codziennie mogę się budzić.-przytuliłam się do niego
- No to wstawaj z tego łóżka.-zaśmiał się- Muszę do kibla.
- Zepsułeś ten moment.-parsknełam i udałam obrażoną
Podniosłam się, a on wybiegł z pomieszczenia. Ten widok doprowadził mnie do śmiechu. Wstałam i podeszłam do szafy. Chwyciłam leginsy i koszulkę, którą zajebałam Liam'owi. Szybko się przebrałam i poszłam do drugiej toalety. Po wykonaniu porannych czynności powędrowałam do kuchni. Spojrzałam na loczka przy garach. Usiadłam przy stole. Nagle przede mną postawił talerz naleśników. Spojrzałam na niego z bananem na twarzy i zaczełam jeść.
- Boże, jakie to pyszne!-mruknełam, a ten się zaśmiał- Z czego tak rżysz?
- Przeuroczo wyglądasz gadając z pełną buzią.-zaśmiał się
- Ooo ty. Nie musisz jechać do pracy?
- Wyganiasz mnie z domu?
Harry ma własną firmę. Zawsze tam  siedzi przy papierkach za biurkiem.
- Tak.-zaśmiałam się- Ale tak na serio. Nie masz dzisiaj pracy?
- Zrobiłem sobie wolne. Nie mogę?
- Czy ja coś mówię?
- Cały czas.
- Teraz to przesadziłeś.
Odsunełam od siebie talerz. Jestem pełna.
- Przepraszam.-parsknął- Następnym razem będę cię uciszał w najlepszy sposób.
- Jaki?- przygryzłam dolną wargę
- Ohh..Błagam. Nie podniecaj mnie. Zaraz będziemy mieli gości.
- Dawno tego nie mówiłeś. Kogo?
- Chłopacy przyjdą z dziewczynami. Nie. Zayn i Perrie nie przyjdą. Ta nie chce ciebie oglądać, a Zayn'a zabolała prawda i wstyd mu się pokazywać.
- Dobrze.
Nawet nie chcę wiedzieć co by mi zrobił gdyby Harry'ego nie było. Domyślam się, że chciał mnie zgwałcić. Nie chcę o tym myśleć. 
- O czym tak myślisz?-spytał
- C-c-co? Odliczam dni.-skłamałam
- Do?
- Kiedy nie będziesz ze mną wytrzymywać psychicznie. Ciągłe zachcianki, czepianie się, bóle brzucha...
- Ciąża?
- Okres.-zaśmiałam się - Jestem w tedy nie do zniesienia.
- Oj tam, oj tam. Wytrzymam jakoś.-zaśmiał się
- Zobaczymy.
- Jak chcesz to zaproś Amandę i....Luke'a?
- Dobra.
Wyciągłam telefon i zaczełam pisać do Amandy.

Amanda! Co ty na to, abyś do nas przyszła razem z Luke'iem? ☺

Okay. Zaraz będziemy:)

P.S. Przestańcie udawać ,że jesteście razem. Wszystko słyszałam. :")

Schowałam komórkę. Podeszłam do Styles'a. Usiadłam na jego kolanach i zaczełam bawić się jego lokami. Spojrzał na mnie.
- Ty specjalnie to robisz.-parsknął
- Ale co???
W tedy dostałam sms-a. Odblokowałam telefon i weszłam w treść.:

A ty przestań, że jesteś z Harry'm:")
Luke.

◀Tylko, że ja nic nie udaję.:")

▶A twoja przeszłość?:)

◀Jaka?:)

▶Byłaś dziwką w burdelu;)

◀Spróbuj mi się pokazać na oczy to już po tobie.

Mam ochotę rzucić tym telefonem w ścianę. Ale nie będę marnowała pieniędzy loczka.

▶Nawet nie mam zamiaru.:)

Zła zablokowałam ten numer, aby nie mógł do mnie pisać, ani dzwonić. Schowałam telefon do kieszeni i oparłam głowę o ramię Harry'ego. Ten mnie objął w talii i pocałował w policzek.
- Jest coś słodkiego do kawy?
- Cholera.-warknął- Nie mamy..
- Będzie nas wszystkich ośmiu. Są lody? Te normalne.-warknełam
- Są.
- A jakieś czekoladowe drażetki lub posypki i bita śmietana?
- Są.
- No i git.
Wstałam i wyciągłam na wierzch wszystkie składniki. W tedy usłyszeliśmy dzwonienie do drzwi. Harry poszedł otworzyć. Zrobiłam szybko kawy i poustawiałam kubki na stole. Wziełam miseczki i zaczełam nakładać lody o różnych smakach. Pokryłam je bitą śmietaną i posypałam posypkami. Postawiłam każdy deser obok kubków. Wszyscy weszli do pomieszczenia i usiedli przy stole. Usiadłam pomiędzy Harry'm i Amandą, aby nie czuła się nieswojo.

×××
Cześć! Rozdział dzisiaj pisany na szybko:) Tu macie linka do tego ff na wattpadzie http://w.tt/1VWnHGn

“Moments” prolog


  Wszyscy wokół byli ubrani na czarno. Współczuli. Przytulona do brata próbowałam tak strasznie głośno nie płakać. Na marne. Z bagażnika czarnej limuzyny wyciągnięto dwie trumny.  Odsunięto ciężki nagrobek...Powoli wpuszczono trumny do środka ziemi. Wszyscy odmówiliśmy modlitwę za zmarłych. Przykryto nagrobkiem miejsce spoczynku..Z zmęczenia usiadłam na ławce. Ksiądz jeszcze powiedział kilka słów i prawie wszyscy się rozeszli. Kilka osób złożyło nam kondolencje..Gdy już nikogo nie było ustawiałam z bratem świeczniki. Po środku położyłam różę.
- Rose chodźmy już..-oznajmił David
- Jak sobie poradzimy bez nich? Teraz jestem twoim prawnym opiekunem...
- Siostra..Za kilka miesięcy będę pełnoletni. Chyba wytrzymasz ze mną? -posłał mi smutny uśmiech
- Chyba tak.
Podał mi dłoń i pomógł wstać. Łzy leciały ciurkiem po moich policzkach. Poszliśmy w stronę naszego domu. Przez ten spacer mijaliśmy dużo naszych znajomych. Wszyscy na nas patrzyli ze współczuciem. Podeszliśmy pod dom. Przed domem stało to cholerne auto. Mocno wyniszczone. Stanełam obok niego i kopnełam z całej siły.
- Czemu to auto tu stoi?! Ma nam o wszystkim przypominać?!-krzyknełam- Najchętniej bym go rozwaliła!
- Uspokój się. Chodź do środka. Ludzie się gapią...-powiedział brat
- Zobaczysz..Jeszcze rozjebie to auto.-warknełam
Wpadłam do domu. Nawet stype spędzimy sami. Dziadkowie już dawno zmarli, a reszta rodziny mieszka za daleko od nas. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Przez całe organizowanie tego pogrzebu nie miałam ani chwili, aby odpocząć....
- To tak spędzamy stype?-David  usiadł obok
- A masz lepszy pomysł?
- Zaparkowałem za domem to auto.
Posłał mi uśmiech.
- Dawaj kije golfowe. To cholerne auto zabrało nam rodziców. Zasłużyło na rozwalenie...
- I co jeszcze? Podpalisz dom osoby, która go nam sprzedała?
- Nie, nie jestem taka.
Nagle zadzwonił telefon brata..
- Tak? Dzisiaj? Nie powinienem zostawiać samej Rose w domu. Dobra..Pogadam z nią...
Odłożył komórkę.
- Tylko nie zapomnij założyć gumki, bo ja za ciebie nie będę płacić alimentów.
- Na pewno mam iść?
- Tak. Przynajmiej będę mogła rozjebać ten samochód.
- Rose...To nam nie zwróci rodziców..
- Teraz to rozwaliłeś system tym tekstem.-poczułam, jak zbiera mi się na płacz- Idź.
Wstał i poszedł do pokoju. Po pięciu minutach stanął w progu w czarnych rurkach i czarnej koszulce. Spojrzał na mnie ze współczuciem  i wyszedł. Położyłam się na łóżku. Po kilku minutach rozmyślania co będzie dalej zasnełam.

DWA LATA POTEM.
Po tym wszystkim przeprowadziłam się do Londynu. Wracałam z pracy do domu na piechotę. Pracuję w jednej z  najbardziej dochodowych redakcjii w Anglii. Teraz jestem w trakcie pisania książki. W tedy zadzwonił mój telefon.
- Tak?
- 'Cześć Rose....-usłyszałam Angelikę(dziewczynę mojego brata)- Muszę ci coś ważnego powiedzieć.'
- Jesteś w ciąży?
- 'Nie. Chodzi o David'a..'
- Co zrobił?
- 'Lepiej usiądź.'
- Gadaj co się stało! -warknełam
Ludzie co byli w parku zwrócili na mnie uwagę. Ignorując ich wzrok poszłam dalej.
- 'David nie żyje....Przedawkował..'-zapłakała
Rozłączyła się. Nie dawno zorganizowałam pogrzeb rodziców, a teraz czeka mnie pogrzeb brata?
Przez przypadek opuściłam swojego iphon'a. Szybko go podniosłam. Super. Zbiłam szybkę. Na szczęście udało mi się go włączyć. Natychmiast wybrałam numer.
- Angelika! Kiedy on przedawkował?!-zapłakałam
- 'Tydzień temu.'-oznajmiła
- I ty teraz postanowiłaś mi powiedzieć?!-krzyknełam na pół parku- Przecież to mój brat!
- 'Nie chciałam ci mówić, żebyś się spokojnie zajeła pracą...Wiem, że jesteś w trakcie pisania książki...Przepraszam..Poprostu strasznie przeżyłaś śmierć rodziców..'
- Tak, wiem..Ale w tedy ty zadzwoniłaś, bo byłaś wielce napalona! Sama spędziłam stypę, a ty się zabawiałaś w najlepsze!
Usiadłam na ławce.
- Kiedy pogrzeb?-spytałam
- 'Pogrzeb już był...Kilka dni temu..-westchneła - Przepraszam.'
Rozłączyła się. Znowu. Rozpłakałam się. No kurwa zajebiście! Jeszcze ,że od razu w tedy nie zadzwoniła to już po pogrzebie! Mijający mnie ludzie patrzyli na mnie ze współczuciem. Takim samym, jak dwa lata do tyłu. Czuję się, jak jakiś śmieć. Jak można zataić śmierć przed ostatnią i jedyną najbliższą osobą? Tak postępują tylko idioci. Angelika to idiotka. Wszystko się zgadza. Nagle koło mnie usiadł jakiś chłopak. Wytarłam łzy i spojrzałam na niego. Przystojny brunet z dużą ilością tatuaży na rękach. Z kieszeni spodni wyciągnął paczkę papierosów i zapalniczkę. Wyciągnął do mnie rękę.
- Chcesz zapalić?-spojrzał na mnie
Jego oczy są śliczne...Włożył jedną fajkę do ust. Chwyciłam jedną fajkę i zapaliłam..
- Dzięki.-oddałam mu zapalniczkę
- Czemu płakałaś?-zdziwiło mnie to pytanie
- Aż tak bardzo widać?-spytałam
- Niestety. Czemu?
- Nie wypada tak mówić pierwszej lepszej osobie o swoich problemach.
- Rozumiem. Zayn.-wyciągnął do mnie dłoń
- Rose. Muszę już iść. Cześć.
Wstałam i zabrałam swoje rzeczy. Kawałek odeszłam od ławki i złamał mi się obcas. Zaczełam przeklinać na wszystko i zdjełam buty. Oderwałam obcasy i je wyrzuciłam. Teraz będę miała balerinki...Czy, jak to się mówi. Założyłam buty z powrotem na stopy.Usłyszałam za sobą cichy śmiech. Odwróciłam się i spojrzałam na Zayn'a.
- Co cię tak bawi?
- Twoje przeklinanie.-zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami
Odwróciłam się i poszłam. Mój telefon ciągle dzwonił, ale go ignorowałam. Jeszcze kawałek i dojdę do domu. Ten Zayn...Zdziwiło mnie jego zachowanie. Pierwszy raz widzę kogoś, kto tak się zachowuje..Tak podszedł i tak bez interesownie zapytał. Albo poprostu nie zauważyłam, że chce coś ode mnie...Sama już nie wiem. Wpadłam do domu i wyrzuciłam te buty. Poszłam do salonu. Z szuflady wyciągłam iphon'a, który miał mi służyć jako telefon służbowy..Mniejsza z tym. Spojrzałam na nieodebrane połączenia. Cholera. Szef. Szybko odzwoniłam.
- 'Rose! Czemu do cholerny nie odbierasz?!'-usłyszałam krzyk
- Telefon mi się zbił i  nie chciał się potem włączyć.-skłamałam- Ale przełożyłam karty do innego.
- 'Dobra.-warknął- Przyjdziesz po papiery?'
- Dopiero weszłam do domu.
- 'Bardzo mi przykro, ale dziewczyna co jest na stażu nie mogła się dzisiaj ogarnąć.'
- Będę za pół godziny.-rozłączyłam się
Ta nowa stażystka doprowadza mnie do szału. Ciągle coś zrobi nie tak.. Zmieniłam białą bluzkę na czarną koszulę i założyłam czarne vansy czy, jak to się mówi...

***
Weszłam do wielkiego budynku. Szybko pobiegłam do windy, która jechała na ostatnie piętro. Nagle zatrzymała się w połowie. Do środka wszedł mężczyzna. Nacisnął ten sam guzik co ja wcześniej..Odwrócił się do mnie z uśmiechem.
- Rose?-spojrzałam na niego
- Zayn? Co tu robisz?-zdezorientowałam się
- Przyjechałem pomóc siostrze.-posłał mi uśmiech- A ty?
- Ja tu pracuję.
- Zauważyłem, że zmieniłaś buty.-zaśmiał się, a ja zarumieniłam
Drzwi się otworzyły. Szybko powędrowałam do swojego biura. Na biurku leżały jakieś papiery. Natychmiast chwyciłam je i powędrowałam do windy.
- Rose, poczekaj!-krzykneła Doniya  - Chciałabym kogoś ci przedstawić..
Teraz?! Serio?! Mam ochotę pobiec, jak najszybciej do domu i się rozpłakać. Napięcie się odwróciłam.
- To jest mój brat  Zayn Malik.-wskazała na niego- Zayn to jest Rose Blunt. Rose jest w trakcie pisania książki.
- Miło ciebie poznać.-posłałam mu słaby uśmiech- Przepraszam, ale muszę już iść.
- Rozumiem.
- To cześć.- Wreeeszcieeee! Odpocznę od wszystkiego!  Oh yeah!
Wpadłam do windy. Gdy jej drzwi się zamkneły zaczełam skakać, jak małe dziecko. Zjechała na dół. Szybko wybiegłam z budynku. Po drodze się rozpłakałam. Zaszłam do sklepu i kupiłam wódkę, fajki oraz zapalniczkę. Wracałam do domu paląc papierosa. Na ławce siedział Zayn? Dopiero był z siostrą...Kiedy miałam podejść zadzwonił mój  telefon.
- Tak?
- 'Hey Rose!-usłyszałam moją koleżankę Jessie- Co powiesz na wypad do galerii? Jutro?'
- Jasne Jess. To do jutra. Pa.-rozłączyłam się
Podeszłam do Malika.
- Zayn? Co tu robisz?-spytałam
- Siedzę, nie widzisz?- Dobra..Trochę zabolało.- Lepiej idź. Nie potrzeba mi twojego użalania nade mną.
- Czyli nie tylko, ja mam zły dzień? Gadaj co ci leży na sercu.-usiadłam obok
- Nie potrzebnie w tedy do ciebie podszedłem. Teraz będziesz zatruwać mi dupę.- Dobra. Gdzie jest tamten Zayn?!- Tak naprawdę pewnie przechodzisz załamanie, bo chłopak cię rzucił. Gówno wiesz o prawdziwym bólu.
- To ty gówno wiesz.-warknełam- Dla twojej wiedzy dzisiaj dowiedziałam się, że tydzień temu zmarł mój jedyny brat i do tego już dawno po pogrzebie. Dwa lata temu moi rodzice zgineli w wypadku samochodowym. Nie mam już nikogo. Chociaż pewnie gówno cię to obchodzi. Zgadzam się z tobą. Nie potrzebnie do mnie podchodziłeś.
Wyrzuciłam odpałek. Szybko wstałam i poszłam, jak najdalej od niego.
- Rose czekaj!-krzyknął
- Po co?! Żebyś mógł mnie nawyzywać?!?!-odwróciłam się
Był niebezpiecznie blisko. Nasze usta prawie się stykały.
- Przepraszam..-westchnął- Nie wiedziałem.
- Nic się nie stało.-skłamałam-  Cześć.
Poszłam dalej. Ten facet jest...Aż brakuje mi słów..Nie rozumiem o co mu chodziło.  Jestem cholernie zmęczona całym dniem.
NASTĘPNEGO DNIA.
Cały dzień biegałam po całym biurze. Poprostu ta stażystka jest jakaś pojebana. Wszystkim pomieszała dokumenty i teraz my musimy je szukać. W końcu usiadłam z kawą, a obok mnie Doniya usiadła obok mnie.
- Ja zwariuję nie długo przez tą stażystkę.-warkneła- Czasem mam wrażenie, że tylko tu jest, bo szefowi się spodobała, albo jest jego kochanką..
- Wszystko jest możliwe.-parsknełam
- Zayn wczoraj na ciebie dziwnie patrzył..-O nie, tylko nie to. - A potem, jak wrócił do domu to o ciebie pytał, a na sam koniec wszystkiego się czepiał...Gadałaś z nim wczoraj czy coś? Martwię się o niego.
- Nic nie wiem.-skłamałam. Nie chce się chwalić o moich przeżyciach..-Przepraszam, ale idę do papierów.
Wstałam i skierowałam się do swojego biurka. Usiadłam i zaczełam przeglądać dokumenty na biurku. Jakaś ulotka. Była tam informacja o wieczorku karaoke itd...
- Doniya?!
- Tak?-podeszła do mnie
- Co o tym myślisz?-uniosłam brew