poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Horror×××(rozdz.12)


  Dowiedziałam się kilka nie miłych rzeczy dla Styles'a. Harry miał depresje. Różne problemy i nie miłe sytuacje go przytłaczały. Obwiniał się; że to jego wina, że ojciec zmarł. Żeby zapomnieć o wszystkim brał narkotyki, imprezował, czasem miewał problemy z prawem i zadawał się z dilerami; ludźmi z burdelu, itd...A potem poznał tą popierdoloną Taylor. Mimo tego wszystkiego wyszedł na prostą. Jest dobrym człowiekiem. Czasami są momenty, że nie daje sobie rady i wraca do robienia tego samego..Każdy popełnia błędy. Nie ma takiej osoby, która nigdy nie popełniła żadnego błędu.....Leżałam z Harry'm i trzymaliśmy się za ręce. Patrzyłam w sufit. Nie wiedziałam co mogę mu jeszcze powiedzieć.
- Miranda?
- Tak?-spojrzałam na niego
- Zrozumiem, jeśli będziesz chciała mnie zostawić po tym wszystkim co się dowiedziałaś...Nie będę cię zatrzymywał.
Zaraz..Co?! Szybko podniosłam się i ponownie na niego spojrzałam. Po chwili on się podniósł i puścił moją dłoń. Patrzył na mnie swoimi szmaragdowymi oczami i czekał na moją odpowiedź.
- Nie. Nie mam zamiaru cię zostawiać.
W jego oczach pojawiły się małe iskierki. Nagle usłyszałam dzwonienie do drzwi. Musnełam jego malinowe usta i poszłam otworzyć. W drzwiach zastałam Malika. Wszedł z uśmiechem na twarzy.
- Cześć. Jest Harry?
- Musimy poważnie pogadać.-założyłam ręce
- Nie. Nie jestem zainteresowany twoimi usługami.
- Ty jesteś chory!!!-krzyknełam machając rękami
- No co jeszcze chcesz mi powiedzieć?-spytał z ironią w głosie
- Spróbuj jeszcze raz dać Harry'emu jakieś narkotyki, dopalacze; jakieś inne gówno to pożegnasz się ze swoim przyjacielem na zawsze!!!-wybuchłam
Zaśmiał się. Śmieszy go to, że się martwię o Styles'a. Serio? Ale przyjaciel. Myliłam się co do niego.
- Z czego rżysz?!
- Tak na prawdę nie możesz mi nic zrobić. Szybciej ja zrobię ci krzywdę.
- Nawet nie wiesz na co mnie stać.-założyłam ręce
- Oh, na prawdę?- zaśmiał się i zaczął się do mnie zbliżać
Zaraz wyląduję na ścianie. Super. Szybko zmieniłam kierunek. Byłam coraz bliżej pokoju Styles'a. Złapałam szybko za klamkę i upadłam na podłogę. Ten się zaśmiał i już miał mnie złapać za nogi. W tedy wyszedł Harry z pokoju. Zobaczył moje przerażenie oraz złość w oczach.
- Zayn!- krzyknął i podbiegł do mnie
Pomógł mi wstać. Zacisnełam dłonie w pięści i strzeliłam Malikowi z liścia.
- Teraz będziesz zgrywać odważną?-splunął na podłogę
- Po co przylazłeś?-spytał Harry
- Przyniosłem ci towar, ale twoja suka zaczeła mi grozić.
Zaraz się niego rzucę. Mało brakowało, ale Styles mnie przyciągnął do siebie.
- Nie masz prawa tak o niej mówić. Miranda się o mnie martwi. Bardziej niż przyjaciel, którego znam tyle lat.
- Będę mówił, jak chce. No uważaj, żeby tylko któregoś dnia nie zwiała ci z całą kasą.
- Przesadziłeś.-warknełam- Jeszcze, jak coś palniesz to pożałujesz.
- Masz tylko gadane, a tak na prawdę nic nie zrobisz.
- Mylisz się.
- No to pokaż na co cię stać. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że cokolwiek umiesz ,oprócz robienia komuś dobrze.
- Zayn!- loczek był coraz bardziej zły
- Nie. Spokojnie Harry.-podniosłam dłoń- Wiesz co? Najpierw byłeś miły, normalnie ze mną rozmawiałeś. A teraz?! Nie masz pojęcia, jak się bałam gdy nie mogłam go obudzić! Przyjaciel pomaga, a nie wpierdala swojego przyjaciela w takie gówno, jak nałogi!
Spojrzał na mnie. Nie wiedział co powiedzieć i powędrował do drzwi. Wyszedł z chukiem. Prawda zabolała? Widocznie.
- Wszystko w porządku?Jesteś cała?
- Tak.
- Chodźmy na dwór..Dobrze?- kiwnełam głową
Złapał mnie za rękę i poszliśmy. Chodziliśmy po podwórku, aż w końcu usiedliśmy na chuśtawkach. Tak. Harry ma chuśtawki na podwórku. Nic dziwnego....Patrzyłam na niebo. Coś chyba będzie padać. Pamiętam, jak moim marzeniem był pocałunek w strugach deszczu....Harry trzymał moją dłoń. Nagle ktoś zaczął chodzić koło płotu. Chyba sąsiad. Na pewno sąsiad.
- Harry! Dawno cię tu nie widziałem!
Puścił moją dłoń i podszedł do faceta. Przywitali się i zaczeli pogawędkę. Patrzyłam na nich zdezorientowana. Ten sąsiad jest nawet przystojny. Styles co jakiś czas na mnie zerkał i się do mnie uśmiechał.
- Miranda, chodź tu!
Wstałam i podeszłam do nich.
- Miranda to jest Mark. Mark, a to Miranda.
- Cześć.-podał mi dłoń
- Cześć. -uścisłam jego dłoń
- Harry to szczęściarz mając taką kobietę u swego boku.-posłał mi uśmiech
Po jego słowach, Harry mnie objął w talii. Odwzajemniłam jego uśmiech.
- Gdzie się poznaliście? Muszę wiedzieć gdzie mogę spotkać taką ślicznotkę.
Co powiedzieć? Spojrzałam na Harry'ego, aż w końcu powiedziałam:
- Przypadkiem wpadliśmy na siebie  na imprezie i tak jakoś wyszło.- skłamałam
- Dokładnie.-uśmiechnął się loczek
Przecież nie powiemy, że byłam porwana do burdelu, a Harry mnie wykupił... Cholera.
- Przepraszam.-oznajmiłam- Muszę zadzwonić.
Odsunełam się od loczka i poszłam do domu. Powędrowałam do pokoju. Zamknełam za sobą drzwi i wyciągnełam z plecaka zeszyt.

   Przez ten czas zdarzyło się okropnie dużo. Często się kłóciłam. Dowiedziałam się wielu rzeczy...

Usłyszałam kroki. Schowałam zeszyt.
- Coś się stało? Mogę wejść?
- A coś miało się stać? Wchodź.
Styles wszedł i usiadł na przeciwko mnie. Złapał mnie za dłoń. Posłał mi uśmiech, aż w końcu się odezwał:
- Co robiliśmy, zanim Zayn nam przeszkodził? - zaśmiał się
- Gadaliśmy.-pokazałam mu język
- O czym? Przypomnij mi na czym wtedy skończyliśmy..-zaczął poruszać brwiami w figlarny sposób
Oparłam dłoń na jego torsie. Delikatnie się nachyliłam i pocałowałam go w policzek. Odsunełam się od niego. Podniósł brew i założył ręce.
- Tylko na tyle cię stać?-zaśmiał się
- A ty to co? -zaśmiałam się
Walnełam się na łóżko. Za dużo wrażeń. Nagle Styles znalazł się nade mną. Pocałował mnie i się położył obok.
- Co to miało być?-odwróciłam się do niego
Ten zaśmiał się i pocałował mnie w czoło. Jestem cholernie nie wyżyta. Boże co ja myślę...Odwróciłam się do niego plecami. Harry objął mnie w talii i bardziej przysunął do siebie....
    KILKA GODZIN PÓŹNIEJ...
Poczułam czyjąś dłoń gładzącą mój policzek.
- Dzień dobry.- usłyszałam zachrypnięty głos Styles'a
- Daj mi jeszcze pospać kochanie..-mruknełam
Nagle uświadomiłam sobie co powiedziałam. Harry się tylko zaśmiał i delikatnie musnął moje usta.
- Nie dasz mi się wyspać...
- Jest po dziesiątej śpiochu.
Otworzyłam oczy. Wyglądał tak uroczo i bezbronnie. Uśmiechał się delikatnie. Szybko odwzajmiłam uśmiech.
- Dla takiego widoku codziennie mogę się budzić.-przytuliłam się do niego
- No to wstawaj z tego łóżka.-zaśmiał się- Muszę do kibla.
- Zepsułeś ten moment.-parsknełam i udałam obrażoną
Podniosłam się, a on wybiegł z pomieszczenia. Ten widok doprowadził mnie do śmiechu. Wstałam i podeszłam do szafy. Chwyciłam leginsy i koszulkę, którą zajebałam Liam'owi. Szybko się przebrałam i poszłam do drugiej toalety. Po wykonaniu porannych czynności powędrowałam do kuchni. Spojrzałam na loczka przy garach. Usiadłam przy stole. Nagle przede mną postawił talerz naleśników. Spojrzałam na niego z bananem na twarzy i zaczełam jeść.
- Boże, jakie to pyszne!-mruknełam, a ten się zaśmiał- Z czego tak rżysz?
- Przeuroczo wyglądasz gadając z pełną buzią.-zaśmiał się
- Ooo ty. Nie musisz jechać do pracy?
- Wyganiasz mnie z domu?
Harry ma własną firmę. Zawsze tam  siedzi przy papierkach za biurkiem.
- Tak.-zaśmiałam się- Ale tak na serio. Nie masz dzisiaj pracy?
- Zrobiłem sobie wolne. Nie mogę?
- Czy ja coś mówię?
- Cały czas.
- Teraz to przesadziłeś.
Odsunełam od siebie talerz. Jestem pełna.
- Przepraszam.-parsknął- Następnym razem będę cię uciszał w najlepszy sposób.
- Jaki?- przygryzłam dolną wargę
- Ohh..Błagam. Nie podniecaj mnie. Zaraz będziemy mieli gości.
- Dawno tego nie mówiłeś. Kogo?
- Chłopacy przyjdą z dziewczynami. Nie. Zayn i Perrie nie przyjdą. Ta nie chce ciebie oglądać, a Zayn'a zabolała prawda i wstyd mu się pokazywać.
- Dobrze.
Nawet nie chcę wiedzieć co by mi zrobił gdyby Harry'ego nie było. Domyślam się, że chciał mnie zgwałcić. Nie chcę o tym myśleć. 
- O czym tak myślisz?-spytał
- C-c-co? Odliczam dni.-skłamałam
- Do?
- Kiedy nie będziesz ze mną wytrzymywać psychicznie. Ciągłe zachcianki, czepianie się, bóle brzucha...
- Ciąża?
- Okres.-zaśmiałam się - Jestem w tedy nie do zniesienia.
- Oj tam, oj tam. Wytrzymam jakoś.-zaśmiał się
- Zobaczymy.
- Jak chcesz to zaproś Amandę i....Luke'a?
- Dobra.
Wyciągłam telefon i zaczełam pisać do Amandy.

Amanda! Co ty na to, abyś do nas przyszła razem z Luke'iem? ☺

Okay. Zaraz będziemy:)

P.S. Przestańcie udawać ,że jesteście razem. Wszystko słyszałam. :")

Schowałam komórkę. Podeszłam do Styles'a. Usiadłam na jego kolanach i zaczełam bawić się jego lokami. Spojrzał na mnie.
- Ty specjalnie to robisz.-parsknął
- Ale co???
W tedy dostałam sms-a. Odblokowałam telefon i weszłam w treść.:

A ty przestań, że jesteś z Harry'm:")
Luke.

◀Tylko, że ja nic nie udaję.:")

▶A twoja przeszłość?:)

◀Jaka?:)

▶Byłaś dziwką w burdelu;)

◀Spróbuj mi się pokazać na oczy to już po tobie.

Mam ochotę rzucić tym telefonem w ścianę. Ale nie będę marnowała pieniędzy loczka.

▶Nawet nie mam zamiaru.:)

Zła zablokowałam ten numer, aby nie mógł do mnie pisać, ani dzwonić. Schowałam telefon do kieszeni i oparłam głowę o ramię Harry'ego. Ten mnie objął w talii i pocałował w policzek.
- Jest coś słodkiego do kawy?
- Cholera.-warknął- Nie mamy..
- Będzie nas wszystkich ośmiu. Są lody? Te normalne.-warknełam
- Są.
- A jakieś czekoladowe drażetki lub posypki i bita śmietana?
- Są.
- No i git.
Wstałam i wyciągłam na wierzch wszystkie składniki. W tedy usłyszeliśmy dzwonienie do drzwi. Harry poszedł otworzyć. Zrobiłam szybko kawy i poustawiałam kubki na stole. Wziełam miseczki i zaczełam nakładać lody o różnych smakach. Pokryłam je bitą śmietaną i posypałam posypkami. Postawiłam każdy deser obok kubków. Wszyscy weszli do pomieszczenia i usiedli przy stole. Usiadłam pomiędzy Harry'm i Amandą, aby nie czuła się nieswojo.

×××
Cześć! Rozdział dzisiaj pisany na szybko:) Tu macie linka do tego ff na wattpadzie http://w.tt/1VWnHGn

2 komentarze: